Aachener Tierpark - Zwierzyniec w Akwizgranie
Nie odkryję Ameryki, jeśli napiszę, że pojawienie się
dziecka wywraca życie do góry nogami. Wymusza ono także modyfikację sposobu i
celu podróżowania. I o ile nie ma
problemu z maluchem grzecznie leżącym w nosidle, o tyle biegający dwulatek z
mnóstwem energii i małym zapasem cierpliwości wymaga od rodziców dostosowania
się, bo nawet jak mu godzinę tłumaczyć, że obrazy na ścianie to dzieła
wybitnego artysty, to i tak nie chce w
ciszy i spokoju ich kontemplować. Dlatego nasze wypady staram się teraz przygotowywać
pod kątem najmłodszej, stąd pomysł na Tierpark w Aachen, czyli zwierzyniec w
Akwizgranie.
W tym roku zwierzyniec obchodzić będzie swoje 50 oficjalne urodziny.
Jednak pierwszym „dyrektorem” parku ze zwierzętami na terenie Aachen był sam
Karol Wielki. W 802 roku dostał w prezencie od Kalifa Bagdadu żyjący prezent,
białego słonia, do niego dołączyły także podarowane cesarzowi lwy, niedźwiedzie
czy wielbłądy z Kairu. Słoń pełnił rolę reprezentacyjną, podkreślał majestat Karola
i razem z nim podróżował aż do 810 roku. Niestety nie wiadomo, co działo się
później ze zwierzyńcem cesarza. Wiadomo jednak, że oficjalne otwarcie
dzisiejszego Aachener Tierpark miało miejsce w październiku 1966 roku.
Przez
lata park rozwijał się, przybywało zwierząt i liczby odwiedzających. Obecnie
około tysiąca zwierząt, różnorodnych gatunków żyje na powierzchni prawie 9
hektarów. Egzotyczne ptaki, zebry, strusie, antylopy, wielbłądy, gepardy,
servale, kangury, siedemdziesiąt gatunków ptactwa wodnego, mającego do swojej
dyspozycji dwu hektarowe jezioro i wiele, wiele innych można oglądać w
akwizgrańskim zwierzyńcu.
W tym roku do innych mieszkańców dołączy „południowoamerykański ssak o ruchliwym ryjku” – ostronos rudy/ koati. Zoo jest ośrodkiem naukowym, ale jednocześnie spełnia się komercyjnie, na terenie urządzane są festyny, wystawy oraz urodziny.
Tierpark w Aachen to miejsce godne polecenia szczególnie dla
rodzin z dziećmi.

Dlaczego piszę o tym, a nie
o zwierzętach, które można zobaczyć, bo nasz pobyt wyglądał następująco: po
półtorej minuty przy klatkach, trzydziestosekundowy zachwyt nad obecnością
geparda, małpy albo papugi, pięć minut karmienia kóz z ręki i półtorej godziny
w piaskownicy. U wszystkich, którzy przyszli z młodszymi dziećmi wyglądało to
podobnie.

Schnullerbaum to
idea, która przywędrowała z Danii, stamtąd też pochodzi najstarsze smoczkowe
drzewko (rok 1920). Jak łatwo się domyślić pełnić ma ono funkcję terapeutyczną
przy jakże traumatycznym rozstaniu. Maluch po namowach i pogadankach rodziców
może swojego przyjaciela zostawić przy innych okazach (czyli opuszczonemu nie będzie smutno), zawsze można go odwiedzić
i jeszcze napisać list do Pana Smoczka. Muszę przyznać, że zmobilizowało mnie
to do definitywnego pożegnania uspokajacza i w naszym przypadku. Podróże nie
dość że kształcą, to jeszcze inspirują. :)
Bibliografia i linki:
50 Jahre Aachener Tierpark, red. Manfred Kutsch, Aachen 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz