niedziela, 29 stycznia 2017

Burgen Route – etap trzeci (Blankenheim)




Burgen Route – etap trzeci (Blankenheim)

Obie wycieczki dzieli kilka tygodni  i już straciłam nadzieję, że uda się przed końcem roku zaliczyć ten szlak, a przez mój nawyk odhaczania kolejnych punktów byłam mocno niepocieszona. Wreszcie nadarzyła się idealna sposobność, mieliśmy wyjątkowego gościa z Polski, któremu wszystkie okoliczne atrakcje już pokazaliśmy, więc przy złotej, niemieckiej jesieni wybraliśmy się na trzeci etap Burgen Route.
W tamto przedpołudnie Blankenheim spowijała bardzo senna atmosfera, a słońce i temperatura jeszcze potęgowały to odczucie. Zwiedzanie zamieniło się w niespieszny spacer z odpoczynkiem w miejscach wartych zobaczenia. Najpierw poniosło nas do źródła, czyli miejsca skąd swój początek bierze Ahr. Pierwszy raz widziałam, żeby rzeka wypływała z … piwnicy. 

Razem z kilometrami strumyczek nabiera mocy i ożywia dolinę Ahr, gdzie na stokach powulkanicznych pysznią się winorośle. Ale nie odpływajmy za daleko, zaułek  z bielutkimi ścianami i belkowaniem XVIII-wiecznych domów też ma swój niezapomniany urok.
Kolejny punkt to Kościół pod wezwaniem Wniebowstąpienia NMP. Został on zbudowany w stylu późnogotyckim, w latach 1495-1505.  Warto w nim zwrócić uwagę na jedne z najstarszych organów w Nadrenii z roku 1600-ego,  szesnastowieczne ołtarze, figurę Matki Bożej, czy popiersie św. Jerzego. Moją uwagę przykuło demoniczne rzeźbienie ław i piękne sklepienie.




Czym byłoby zwiedzanie Blankenheim bez zobaczenia budowli, która ewidentnie góruje nad miastem.  Dziś jest to nowoczesne schronisko młodzieżowe, ale przez kilka stuleci zamek należał do Grafów z Blankenheim.   Jest to typowy zamek wyżynny, założony przez Georga I w 1115 roku, przebudowywany w XV i XVI wieku.  Na tle innych wyróżnia go tzw. Tiergartentunnel, o którym wspominałam w pierwszym wpisie o szlaku. Graf Dietrich III w roku 1469 zlecił wykonanie wodociągu. Przekopano się pod Tiergarten-Berg, żeby zachować odpowiedni spadek i udało się pozyskać świeżą wodę ze źródła In der Rhenn, oddalonego od zamku o ponad kilometr. Woda dostarczana była drewnianymi „rurami” do zbiornika tuż przy dziedzińcu. Tunel jest jednym z nielicznych tego typu późnośredniowiecznych przedsięwzięć w całej Europie, jest też główną atrakcją szlaku Tiergartentunnel-Wanderweg, można go wtedy zwiedzać z wykwalifikowanym przewodnikiem. Samemu obejrzeć można wejście do tunelu i zabezpieczone odkrywki archeologiczne. Warto przejść te kilkadziesiąt metrów od zamku i zobaczyć to, co dostępne, tym bardziej, że sporo jest tablic informacyjnych z historią tunelu, wykresami, rysunkami technicznymi itd. 



W Blankenheim wstąpić można jeszcze do Muzeum, zahaczyć o sklepik z metalowym rękodziełem, albo odpocząć nad pobliskim jeziorem w Freilingen, z całym zapleczem turystyczno-kampingowym. Dla kochających naturę w niedalekim Alendorfie leży trzeci co do wielkości w Niemczech rezerwat jałowcowy, gdzie podziwiać też można inne rzadkie gatunki roślin jak orchidee, sasanki, enziany.  A ze szczytu Góry Kalwarii (miejsca pielgrzymek od ponad 350 lat) położonego 525 m n.p.m. rozciąga się podobno widok zapierający dech w piersiach. 

Po tych wszystkich atrakcjach na deser zostaje nam jeszcze rzymska willa! A przynajmniej jej dość specyficzna rekonstrukcja. Jak wyglądałaby Nadrenia bez Rzymian, ciężko sobie wyobrazić,  na tym terenie ślady po ekspansji Rzymu są nadal widoczne i to nie tylko we wspaniałym Trierze, Koloni czy Akwizgranie, ale w setkach mniejszych miejsc,  np. opisane przez mnie Katzensteine, czy właśnie Blankenheim. To tu odkryto posiadłość rzymską tętniącą życiem pomiędzy I a IV stuleciem naszej ery, która należy do największych znanych siedlisk tego rodzaju w całej Nadrenii.  Po wykopaliskach udostępniono przestrzeń turystom i pokuszono się o połączenie nowoczesności z przeszłością. Projekt znanych architektów z Frankfurtu nad Menem zakładał wizualizację frontu głównego budynku mieszkalnego przez postawienie metalowej konstrukcji. Moim zdaniem nie wygląda ona estetycznie, przynajmniej teraz, kiedy dosłownie opływa rdzą, ale faktycznie pomaga wyobrazić sobie stojący na wzgórzu samowystarczalny przyczółek kulturotwórczego Rzymu,  więc funkcję swoją spełnia.  



Uff wszystkie punkty szlaku udało nam się zobaczyć. Dobrze się też stało, że poznawaliśmy go etapami, bo wyszły z tego fajne, nasycone zwiedzaniem wycieczki. Nasz gość też był zadowolony, a wiem, że to czyta, więc pozdrawiam. 😊 Swoją drogą, jak już na własnym blogu uprawiam prywatę to życzę sobie i Wszystkim zainteresowanym kolejnych dwunastu miesięcy z plecakiem! Oczywiście do plecaka/teczki należy dorzucić misia. 

Bibliografia i linki:
Eine historische Reise nach Blankenheim, materiał gminy Blankenheim